W zeszły piątek mieliśmy przyjemność dołączyć do spaceru prowadzonego przez znawcę tematyki Urzecza, dr. Łukasza Maurycego Stanaszka. Warto polecić tę trasę dla szukających ciekawostek. Każdy mieszkaniec Mazowsza winien też posiąść przynajmniej podstawową wiedzę o tym interesującym fenomenie.
Wymienione poniżej miejsca możemy też z powodzeniem odwiedzić w ramach wycieczki rowerowej wałem zawadowskim do Plaży w Ciszycy czy na Zamek Czersk.
Spacer zaczynamy w Kępie Okrzewskiej dawniej zwanej, a jakże, Olenderską. O tej nazwie i historii przypomina tablica informacyjna na rondzie przy przystani autobusowej. Mamy tu pozostałości olenderskiego cmentarza. Spoczywają tu uczestnicy drugiej fali olenderskiej kolonizacji, czyli tej rozpoczętej w okolicach 1 rozbioru Polski. Co charakterystyczne dla kultury ludzi związanych z rzeką, to umiejscowienie cmentarza na pagórku tzw. terpie. Mamy tu też typowe dla olendrów nasady bzu i akacji, roślin uważanych przez nich za szczególne.
Naprzeciw znajduje się budynek szkoły i dawne gospodarstwo jednego z osadników. Nie ma tu po nich wielu śladów. Najciekawszym jest murowana piwniczka przy szkole. Znajdziemy tu typowy podział przestrzeni pod różne płody rolne. Zdobienia wejścia zawierają m.in. polskiego orła, wykonanego prawdopodobnie dla uczczenia odzyskania niepodległości 1918 roku. Na działce przylegającej do szkoły dostrzeżemy bez trudu nowe nasadzenia wierzbowe. Nie jest to przypadek. To właśnie tutaj planowany jest tematyczny Park Urzecza. Według planów powstanie tu zagroda, karczma a także wiaty edukacyjne. Miejsce miałoby propagować wiedzę o regionie i procesie olenderskiej kolonizacji.
Dalej udajemy się w kierunku Wałów Wiślanych prostopadłą uliczką, dawniej zwaną trytwą. Były to ułożone z naturalnych materiałów prowadzące do rzeki trakty. Do dziś starzy mieszkańcy Urzecza używają tego słowa zamiennie ze słowem droga. Bardzo znaną trytwą była m.in. ulica Vogla na Wilanowie.
Do Wałów Wiślanych dochodzimy w miejscu, nieopodal którego stała potężna karczma tzw. binduga. Ona to obsługiwała zmęczonych flisaków. Na przeciw nas na Wiśle widnieje jedna z piękniejszych wiślanych kęp. To m.in. na nich zakładali swoje gospodarstwa olendrzy. Dziś szacuje się, iż na większych z nich mogło stać nawet do 20 gospodarstw. Kępa, którą widzimy prezentuje się wyjątkowo pięknie. W czasie gdy głębokość Wisły jest mniejsza możemy na nią wejść, by spędzić chwile w tym niebanalnym miejscu. Dojście do Wisły znajduje się jakieś 100-200 metrów dalej w lewo.
My ruszamy dalej w kierunku Kępy Zawadowskiej. Dawniej zwana była Kępą Wołową, gdyż spławiano tu Wisłą całe stada tych cennych zwierząt. Niektóre zapiski mówią o ponad 200 sztukach spławianych podczas jednorazowego spływu.
Udajemy się ulicą Prętową by następnie skręcić w Bruzdową, po drodze mijamy nowo budowany kościół. Warto zwrócić uwagę na jego architekturę. Nawiązuje ona zdecydowanie do dawnej tradycji olenderskiej.
Idziemy jeszcze kilkaset metrów i jesteśmy na ulicy Sytej. Tu idąc prosto znajdziemy kolejne ciekawe pamiątki po Olendrach. Pierwszą z nich są naturalne poldery. Były to miejsca zbierające wodę i przez to chroniące mieszkańców przed jej nadmiarem, zapewniając też meliorację i magazynowanie. Dziś znajdują się na posesjach prywatnych. Jeden z polderów jest tuż przed cmentarzem, drugi jest widoczny z za ogrodzenia cmentarza. Idąc prosto wchodzimy na cmentarz. Jest on większy od tego w Kępie Okrzewskiej. Większa liczba nagrobków a także ogrodzenie nie pozostawiają wątpliwości, tu również znajdziemy akacje i bzy.
Tu kończy się nasza krótka wycieczka, zachęcamy jednak do śledzenia inforamacji o Urzeczu na profilu Nadwiślańskie Urzecze. Jeszcze w październiku planowana jest Urzycka Biesiada. Będzie można spróbować tradycyjnych urzeckich potraw jak sytochy, barszczu a także poznać osobiście ludzi związanych z odkrywaniem dla nas tego zapomnianego fenomenu.